Swego czasu naczytałem się i nasłuchałem wielu negatywnych komentarzy i artykułów od pseudo-ekspertów, którzy na temat górnictwa wiedzą wszystko, czyli tyle co nic. Na dole nigdy nie byli, ale rozpowszechniają prawidła, które kupy się nie trzymają. Od ponad 9 lat pracuję w branży. Każdego dnia jadę na dół i mogę dorzucić kilka groszy z własnego podwórka. Wiele krąży mitów, że górnik na dole w większości czasu leży i śpi. Że ciągle mu mało. Że kopalnie są nierentowne i na wypłaty górników idą pieniądze podatników z Warszawy 🙂 Wcale się nie dziwię tym, którzy w to wierzą. Media – mimo wszystko – nadal są dla wielu wyrocznią, która rzetelnie przekazuje prawdę. Niestety, ale to jest jedno z kluczowych narzędzi władzy każdego kraju, które służy do manipulowania, sterowania, skłócania społeczeństwa. Nic w tym temacie się nie zmieniło i nie zapowiada się, żeby miało być lepiej.
Na temat górnictwa w okresie tych kilku lat powstało wiele legend. Dlatego – jako przedstawiciel tej branży – czuję się poniekąd upoważniony, aby pewne mity obalić!
Ten tekst kieruję głównie do osób, które wciąż nie znają prawdy i do tej pory bazowały wyłącznie na opinii skorumpowanych dziennikarzy szukających medialnego szumu. Nie oszukujmy się, już od dawna wiadomo, że informacje na temat sytuacji gospodarczej naszego kraju, podawane w wiadomościach, są zależne od partii politycznej obecnie będącej przy budżetowym korycie. Tak było, jest i będzie.
Sfiksowanym hejterom, którzy będą chcieli wylewać pod tym wpisem swoje smutki i żale do całego świata, serdecznie dziękujemy. Będziemy blokować i skutecznie usuwać Wasze komentarze. Do końca świata i o jeden dzień dłużej!
Mój tekst powstał na bazie osobistych doświadczeń. Pracując na dole mam prawo i czuję niejako obowiązek, aby rozwiać wątpliwości, jakie narosły wokół tego tematu.
1. DLACZEGO górnicy tyle zarabiają?
Ciemna masa. Tak potocznie określa się górników ciężko pracujących na swoje wypłaty. Corocznie widzimy różnego rodzaju zestawienia dochodów uzyskiwanych w branżach hutnictwa, górnictwa, energetyki i tym podobnych. Zawsze nasza grupa zawodowa musi odpierać liczne zarzuty dotyczące zbyt wysokich zarobków, które wzbogacone są – a raczej były – przez sporo przywilejów i dodatków.
Nie wiem z czego wynika ta nagonka. Może to zazdrość, która w nas siedzi i mówi, żeby potępiać tych, którzy mają ciut więcej. Dlaczego ktoś ma mieć lepiej niż my? Trzeba im to zabrać i zrównać wszystkich do jednego poziomu. Przecież górnik – pracujący w temperaturze 37 stopni, w okropnym zapyleniu, ryzykujący życie na każdym kroku – powinien zarabiać tyle samo co pracownik handlowy wykładający towar na półki w klimatyzowanym pomieszczeniu! Prawda? Jak myślisz – gdzie jest większe zagrożenie życia?
Prawdę mówiąc, nikt tego biednego górnika nie zmusza do pracy w takich warunkach. Dokładnie. Idzie tam z reguły z własnej nieprzymuszonej woli, chociaż jedynym z czynników decydujących o podjęciu pracy w kopalni są pieniądze. No nie ukrywajmy, pieniądze są ważne, a w tej pracy najważniejsze. Uwierz mi, że nikt tam nie pracuje, bo jego największym marzeniem z dzieciństwa było zostać górnikiem. Chociaż zdarzają się świry, którzy świata po za „węglem” nie widzą. Ale według mnie tacy ludzie są tam również potrzebni. A w zasadzie dzięki nim to górnictwo jeszcze jakoś się kula. Jedno jest pewne, nikt nie robi tego, bo lubi pracę w ekstremalnie ciężkich warunkach i jest to jego pasja. Przynajmniej nikt o zdrowych zmysłach. Dla większości jest to jedyny możliwy sposób na w miarę godne życie.
Często padają śmieszne liczby, że niejako pracujący na dole zarabia od 6000 do 8000 zł. Nigdy takiej kwoty na oczy nie widziałem. To jest tak jak z tym programem „ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”.
Zestawienie to tworzy się wrzucając do jednego wora wszystkich pracowników kopalni – począwszy od górnika dołowego, poprzez biurowego, a skończywszy na dyrektorach różnego szczebla. Zazwyczaj w artykułach nie podają, czy jest to dochód netto, czy brutto. A najczęściej podaje się ten drugi, czyli łącznie z potrąceniami na ZUS, ubezpieczenia i tym podobne. A przecież to do naszej kieszeni nie trafia i w zasadzie nigdy już nie wróci 😉
Na największe zarobki pracownika fizycznego na dole może liczyć przodowy pracujący bezpośrednio w ścianie, przy wydobyciu węgla. Oddziały wydobywcze są najlepiej premiowane. To nie ulega żadnej wątpliwości. Praca tam jest niezwykle niewdzięczna, więc powinna być wynagradzana na dużo lepszych warunkach.
Pamiętaj, że znaczna część załogi nigdy takich sum nie widziała na oczy!
2. PRZYWILEJE GÓRNICZE – z czym się to je?
Jeśli „wkur.. Cię” to, że jakaś grupa zawodowa wciąż otrzymuje premie, frycowe za dobrze wykonywaną pracę, a górnictwo do niej swego czasu należało, to mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Tak swoją drogą, to chyba nie jest naturalne zachowanie i coś musi być nie tak? Od ponad 2 lat praktycznie wszystkie świadczenia (deputat węglowy, 14-stka oraz premia za zyski wypracowane przez spółkę w danym roku) zostały „zawieszone” na okres 3 lat.
Pozostał jeszcze rok dyspensy umownie, bo my górnicy mamy świadomość, że to co zostało zawieszone, już nigdy więcej do nas nie wróci. Gwoli przypomnienia, jest w Polsce wiele grup zawodowych, którym przysługują przywileje z racji wykonywanej profesji, ale o tym głośno się nie mówi. Przecież górnicy są gorsi od kolejarzy, policjantów, nauczycieli, urzędników. Nasza praca jest lekka i przyjemna. Poza tym w nikogo nie chcę uderzać i pluć śliną, bo według mnie każda z profesji zasługuje na przywileje i duże zarobki. Życzę każdemu z Was, niezależnie jaki zawód wykonujecie, abyśmy doczekali czasów, w których każda wypłata będzie wywoływała uśmiech na twarzy, a nie wkurwienie : )
Poza tym, ten kto zazdrości górnikom przywilejów powinien przynajmniej jeden dzień spędzić w kopalnianych okopach. W czwartym punkcie zobrazuje Ci jedną z „gorszych” szycht na dole.
Dotrwaj do końca!
3. WARSZAWA dopłaca do nierentownych kopalń!?
KOMPLETNA BZDURA. Większej w życiu nie słyszałem. To jest celowe podburzanie społeczeństwa. Czysta manipulacja, która ma celu spowodować, że ludzie w to uwierzą i zaczną rzucać kamieniami w kopalnie. To pozwoli na ich sprywatyzowanie lub sprzedaż zagranicznym inwestorom, którzy tylko czekają, aby przejąć nasze czarne złoto na którym śpimy.
Niemniej jednak, ani społeczeństwo, ani rządzący nie potrafią zrozumieć, że jesteśmy jednym z największych dostawców węgla energetycznego w Europie, jeśli nie na świecie. Dlatego powinniśmy traktować to jako nasze dobro narodowe. Ale po co? Najlepiej sprzedać wszystko prywatnym inwestorom, którzy – nie wiedzieć czemu – potrafią z nierentownych zakładów zrobić przynoszące spore zyski.
Prawda o górnictwie jest taka, że to państwo traktuje kopalnie jak takie dojne krowy. Nie od dzisiaj wiadomo, że na każdą wydobytą tonę węgla rząd Polski narzuca kilkanaście podatków, co według danych daje sumę ok. 100 zł odprowadzonych do budżetu.
Od 2003 do 2013 roku nazbierało się z tego ponad 100 mld złotych.
Dlaczego rząd polski w kryzysowych momentach sektora górniczego, kiedy cena węgla notowała duże spadki, nie zmniejszył na czas niekorzystnej koniunktury dużych podatków?
Mogliby uratować wiele kopalń od zamknięcia, ale górnictwo jest traktowane od wielu lat jak taka studnia bez dna. W tym przypadku na pewno wiele się nie zmieni, póki mamy polityków widzących tylko własny czubek nosa. 😉
4. Górnicy to nieroby.
Z jednym zgodzić się mogę, ale nie do końca. Większa część górników nie ma wyższego wykształcenia, to prawda (dotyczy to także kierowników, nadsztygarów i sztygarów). Niewielu posiada dyplom średniej szkoły – fakt. Duży odsetek pracujących na dole to osoby po podstawówce, szkole zawodowej. Aha. Ale musisz mieć też świadomość, że robotnicy dołowi pracujący fizycznie to także inżynierowie, magistrowie… Znam takich. Więc wrzucanie wszystkich do jednego wora jest bezpodstawne i nie ma sensu.
Poza tym nie ukrywajmy, bo w warunkach dołowych bardziej sprawdzi się czysty robol, odjęty od pługa niż wyedukowany magister prosto po studiach, któremu marzy się błyskawiczna kariera w górnictwie. W tym przypadku nie ma drogi na skróty – chyba, że masz szerokie plecy (czyt. ojciec, wujek, znajomy znajomego w spółce lub ktoś na kierowniczym stanowisku)! Ale takie wyjątki od reguły zdarzają się wszędzie. I jeśli nie masz kontaktów, a także nie lubisz „waflować”, to skazany jesteś na ciężką pracę.
Co najwyżej możesz liczyć na łut szczęścia – ale z tym jest podobnie jak z wygraną w totolotka. Więc zejdź na ziemie i nie bujaj w obłokach.
Rzeczywistość jest brutalna, ale zawsze masz wybór, bo sam ją kreujesz, chociaż być może jeszcze o tym nie wiesz…
Co do nierobów… To, że niedouczeni – OK. Zgodzić się mogę, ale po co komu magister i wiedza teoretyczna na dole? Ukończyłem technikum górnicze, gdzie non stop wałkowaliśmy teorię, która w praktyce w niczym się nie sprawdziła. Zjechałem na dół i tam dopiero po raz pierwszy spotkałem się z tym, co nasi nauczyciele w kółko powtarzali. A my nie mieliśmy o tym zielonego pojęcia. Ani me, ani be, ani kukuryku. Pierwsze miesiące pracy jako „pomoc dołowa” były największą lekcją i nauką. Uczyliśmy się praktycznie od nowa tego, czego nauczyć nas miała szkoła. Suche regułki podawane na papierze na nic się zdały. Doświadczyłem tego na własnej skórze i wierzę, że wielu studentów po ukończeniu szkoły miało podobną pustkę w głowie. TAK?
Jeden dzień na dole. Chcesz?
Jeśli spotkam kiedykolwiek na ulicy osobę, która prosto w twarz powie mi, że górnicy „na dole gówno robią” to strzelę w pysk! No nie żartuję! Aż tak mi nie zależy, aby zbawiać świat. Ale nóż mi się w kieszeni otwiera, gdy słyszę takie teksty. Taki delikwent powinien przepracować na dole chociaż 1 dzień. Ale nie w szybowym, przewozie, ani wentylacji. Tak, wiem Tobie to niewiele mówi. Ale to są oddziały z reguły wykonujące najlżejsze prace. Obejmują one przestrzeń tylko do najdalszego rejonu, położonego na kopalni (w granicach 2-3 km na nogach), przechodząc przez kilka pochylni o nachyleniu 40-50 stopni, w temperaturze 32 stopni o wilgotności na poziomie 70-85% 😉
No skoro już jesteś na miejscu w górnej wnęce pod ścianą to proponuję 3 godziny pracy w takich warunkach z P-trójką na twarzy (maska przeciwpyłowa). Czujesz to? Ciężko to sobie wyobrazić, bo ktoś kto tego nigdy w życiu nie doświadczył nie zrozumie. Powrót tą samą drogą, upadem do góry – nogi zrobione na siłowni mają na noc. Myślisz sobie, że jak wyjdziesz do góry to może jakaś mała przerwa? Zapomnij. Szybki trucht w kierunku dworca, bo jak nie będziesz na czas to pociąg Ci odjedzie. I nikt się nie będzie martwił, że zostałeś. Kolejne 3 km pod szyb na nogach… Na samą myśl nogi puchną. 🙂
Dniówka zaliczona!
Jeszcze tylko umyć się z tego czarnego „syfu” na twarzy i reszty ciała i można wracać do domu.
– I tak dzień w dzień?
– Dla niektórych to codzienność, dla innych sporadyczne wypady. Z reguły bywają dni gorsze i lepsze. Czasem po prostu trzeba zacisnąć zęby i przeczekać, aż przyjdą te drugie.
– Ale zdarzają się lepsze roboty, fuchy?
– Pewnie. Fuchy obstawione są przez wazeliniarzy. Ale czasem na dole zdarzy się robota dla głupiego. To są momenty w których górnictwo nawet mi się podoba, nie licząc dnia wypłaty 🙂