Przełęcz Krzyżne czy Krzyżne? Jakie jest prawidłowe określenie? I skąd w ogóle ta nazwa? To tu zaczyna się lub kończy skrajny punkt najniebezpieczniejszego szlaku w Polskich Tatrach – Orlej Perci. Rozpoczynam swoją wędrówkę z pod Palenicy Białczańskiej, po Dolinę Pięciu Stawów, a kończę…. No, właśnie, na końcu gubię szlak i wychodzę na Rusinowej Polanie 🙂
O tym opowiemy w dalszej części, więc zapraszam na krótki, ale rzeczowy wpis o wejściu na Krzyżne. Tu na początku będzie trochę pitu, pitu, a potem rzucimy trochę mięsa.. 🙂
Z reguły w Tatry powyżej 2-tysięcy metrów nie wchodzę w pojedynkę. Zdaje sobie sprawę, że przy tak wymagających długodystansowych wyprawach na trasie może wydarzyć się dosłownie wszystko. Jestem bardziej racjonalistą mocno stąpającym po ziemi, który jest odważny, ale wolę być z zasady ubezpieczony. Tak na wszelki wypadek, gdy nóż widelec wydarzy się coś co na samym początku było totalną abstrakcją. Ale w tym dniu było zupełnie inaczej… Uznałem, że zrobię wyjątek i pójdę na wierzchołek Krzyżnego samotnie. Stąd też mój start różnił się od wszystkich, które znacie. Ja sam rozpocząłem mój trekking dopiero około godziny 8:30! Co zdarza się na prawdę rzadko. Ale postanowiłem się z tym zmierzyć i wyruszyłem na szlak z Palenicy Białczańskiej z dziesiątkami, a może setkami osób, które ruszały razem ze mną. Może nie ze mną, ale na pewno tuż obok mnie przewijali się turyści, którzy w większej połowie kierowali się w kierunku Morskiego Oka.
Za nim jednak dotarłem do Palenicy na parking musiałem się zmierzyć z rzeczywistością. Nie wiedziałem, że tu panują tego typu zasady o których opowiem już za chwilę. Wpadłem na pomysł, że Ania razem z Mają podwiozą mnie na parking w Palenicy. Pod same bramki TPN-u i najzwyczajniej w świecie zawrócą. Hola, hola… kolego, jakieś 2 km przed, na charakterystycznym rondzie, którym w drugiej kolejności możemy jechać na Słowację zostałem pozbawiony marzeń! Pomijając już fakt, że za nim dotarliśmy do samego ronda musieliśmy odstać swoje w sznurze aut, które próbowały jak najszybciej przedostać się w najbardziej oblegane turystycznie miejsce w Tatrach.
Dla tych, którzy nie wiedzą. A w tym dniu miałem wrażenie, że byłem jedyny, który zerwał się z choinki. Ale skąd mógłbym wiedzieć, gdy ja we wszystkich moich wędrówkach mijam to rondo nie zauważalnie wieczorem, lub późno w nocy, a później śpię na parkingu, żeby móc wyruszyć przed całym tabunem turystów. Dziś poznałem po raz pierwszy prawdziwe oblicze tego miejsca, które do tej pory znałem tylko z tkliwych opowieści innych turystów.
Oblężona piątka z góry, ale co było przed?
Schronisko w dolinie z tej perspektywy w moich oczach jest na prawdę zachwycające…
Uwielbiam patrzeć na sylwetki turystów przemieszczających się niczym mrówki. Ten widok mnie uspokaja i podbudowuje. Bo, wiem ile już dobrej i ciężkiej drogi za mną. Ja jestem tu, a oni o kilkaset metrów niżej.
Pomyślałem, że wyciąganie aparatu w początkowej fazie szlaku, który przebiegał z Palenicy, pod Wodogrzmoty Mickiewicza nie miało zupełnie sensu. Mogłem sfotografować dla tych, którzy możliwe, że będą szli tamtędy po raz pierwszy. Albo na pamiątkę wśród dziesiątek innych grupek turystów. Ale nie zrobiłem tego, bo nie chciałem, a z drugiej strony chciałem nadrobić stracony czas.
Spod Wodogrzmotów robię dzidę do góry i w miarę szybkim tempem pokonuje ten odcinek, który po raz pierwszy zwiększa moje tętno na wyższe obroty.
Dalej szlak nieco się klaruje. Jest dużo spokojniej, a ja idę nadzwyczaj szybkim tempem mijając spokojnie wędrujących turystów. Co zbyt często się nie zdarza! To wszystko w otoczeniu pięknej Doliny Roztoki, która jest bardzo rozległa, a wczesnym rankiem można tam znaleźć wyjątkowy spokój.
Nie chcę powielać tu tekstów, więc ten odcinek, który na blogu był omawiany już kilkukrotnie można doczytać na jednym z poniższych wpisów. Zachęcam znalezienie wybranego odcinka i doczytanie, jeśli chcemy poznać bliższe szczegóły jakie wiążą się z Doliną Roztoki, która stanowi mimo wszystko znaczącą część całej trasy prowadzącej aż po sam szczyt Krzyżnego. Mowa o 4,9 km drogi podczas, której towarzyszy nam szumiący potok o znanej już nazwie Roztoka.
Bardzo szybko mijam wodospad Siklawa, żeby tuż za chwilę stanąć twarzą w twarz z Wielkim Stawem Polskim. Tam przychodzi czas na upragnioną dłuższą przerwę, na szczęście tu jest już mniej tłoczno niż na dole.
Jak zdobyć Kozi Wierch – najwyższy szczyt w Polsce?
Jak wejść na Szpiglasowy Wierch przez Dolinę Pięciu Stawów?
O trasie:
Za nim zaczniesz wędrówkę poznaj poniższe dane, które pozwolą zaplanować przebieg całej wędrówki:
CZAS
5 godzin 15 minut
WYSOKOŚĆ
2112 m n.p.m.
DŁUGOŚĆ
10,7 km
PRZEWYŻSZENIA
1289 m
Dolina Roztoki, którą odprowadzam już tylko wzrokiem, za moimi plecami.
Tu na zdjęciu mamy jak na dłoni szlak czarny, czyli druga opcja dotarcia do Doliny Pięciu Stawów. Trzeba pamiętać, że ten szlak w okresie zimowym jest dostępny jako jedyny. Wygląda to jednak, wtedy zupełnie inaczej niż teraz, bo wszystko jest totalnie zasypane (razem z licznymi kosodrzewinami!) i szlak wiedzie praktycznie w linii prostej. Są tam wytyczone chorągiewki, które wytyczają drogę w bezpieczny sposób.
Diabeł czai się tuż za rogiem!
Po drodze na szczyt miało miejsce zdarzenie, które utkwiło mi w pamięci. Nie sposób o tym nie wspomnieć, bo to pokazuje tylko to, że w górach nie trudno o tragedię. W tym przypadku nic się nikomu nie stało, ale było o krok od nieszczęścia. Otóż powoli pokonując kolejne metry przewyższenia, przede mną pojawiła się kilkuosobowa grupka turystów schodzących już z Przełęczy Krzyżne. Było to już bardzo blisko wierzchołka, gdy nagle obok nich przeleciał kamień wielkości dwóch piłek do tenisa z dużą prędkością. Kamień przeleciał około 1,5 m od głów schodzących osób. Mieli na prawdę dużo szczęścia, bo przy tym uderzeniu kamień, który najwidoczniej stoczył się ze szlaku Orlej Perci mógłby rozwalić komuś głowę. Oczywiście, żadna z osób nie miała na głowie kasku, bo na tym odcinku szlaku na pierwszy rzut oka jest na prawdę bezpiecznie.
To bardzo proste zdarzenie pokazuje mi skalę niebezpieczeństw, które występują w górach.
Co widać z Krzyżnego?
Przygotowałem dla Was opis panoramy, którą wykonałem ze szczytu Przełęczy Krzyżne. Nie jest ona zrobiona w całości. A widoki z tego miejsca są mocno zbliżone jak na Kozim Wierchu. Całe Tatry Wysokie zarówno po naszej polskiej stronie, ale także wiele widocznych szczytów po stronie Słowacji – jak na widelcu. Szczególnie okazale z tego miejsca prezentuje się cała Dolina Pięciu Stawów, a także położony nieco niżej i przebiegający po szlaku największy polski wodospad – Wielka Siklawa.
Po lewej stronie, czyli w bocznej części grani Tatr Wysokich tejże panoramy szczególną uwagę przykuwa znany chyba przez wszystkich najwyższy szczyt Tatr i całych Karpat, który zaliczany jest do Wielkiej Korony Europy – Gerlach.