Beskid w Tatrach? Nazwa może trochę zdziwić. Szczególnie tych co w Tatrach bywają na prawdę okazjonalnie. Beskid kojarzy się grupą pasm zaczynających się w łańcuchu Karpat, aż po zachodnią część Polski, czyli Beskid Śląsko-Morawski. No cóż. Tatry kryją w sobie przeróżne nazwy szczytów, których nam samym jeszcze większość nie jest znana. Beskid to góra najdalej wysunięta na wschód włączająca się do grupy Tatr Zachodnich.
Beskid leży pomiędzy Suchą Przełęczą, a szczytem Liliowe. I to właśnie w tym dniu naszym celem stała się Przełęcz Liliowe i Beskid.
O tym obszarze po raz pierwszy dowiedziałem się będąc podczas osobistej sesji plenerowej na Kasprowym, a później, gdy udaliśmy się w kierunku Czarnego Stawu Gąsienicowego. Później przeczytałem o Beskidzie w Tatrach na jakiejś blogowej relacji. I tak utkwiła w mojej pamięci.
Po dziś dzień.
Aż przyszła chwila, kiedy stając przy wyborze trasy na górski wypad w środku tygodnia. Środa. Postanowiliśmy razem z Anią, że wybierzemy się właśnie tu. To był jesienny trip w poszukiwaniu złotych kolorów i można uznać, że w tym dniu wszystko pykło! I patrząc na to, że była to środa, normalny dzień roboczy to jednak ludzi na szlaku było całkiem sporo. Może dlatego, że to był jeden z takich dni, gdy prognozy mówią „rzuć wszystko i jedź, bo później będzie już tylko gorzej… „. I tak było. Kilka dni później w Tatrach spadł śnieg. My mieliśmy okazję, by godnie pożegnać naszą złotą polską jesień.
Może wspomnę, dlaczego wybór padł właśnie na Beskid? Otóż, w planach były tak na prawdę szczyty wliczające się do Czerwonych Wierchów. Ale zadecydował jak zawsze. Czas. Odległość, czyli kilometry oraz to, że późną jesienią bardzo szybko zachodni słońce.
Stanęliśmy przed wyborem. Po jednej stronie były chęci, żeby dać sobie mocniej w kość. Przeorać się po Tatrach, żeby było co wspominać z widokiem na Tatry Zachodnie.
Hala Gąsienicowa po raz „enty”!
To już całkiem naturalne, że podczas wielu relacji, które przeglądasz w poszukiwaniu własnych inspiracji po raz kolejny trafiasz na te same zdjęcia. Te same miejsca. Te same chatki. Hala Gąsienicowa to już klasyk nad klasykami, ale nie ma prawa się znudzić.
My je uwielbiamy, kochamy i zaliczamy do the top of the top najlepszych hal w polskich górach. Może masz podobnie?
To tu robimy pierwszą, dłuższą przerwę i sięgamy po nasze pierwsze śniadanie. Zresztą już chyba mocno zasłużone. W między czasie wsłuchujemy się w opowieści przewodnika górskiego, który próbuje zainteresować dużą grupę samotnie wędrujących mężczyzn. Być może był to jakiś firmowy wyjazd integracyjny. Można było wywnioskować to po uśmiechach panów, którzy ukradkiem rozlewali napój energetyzujący z dużym vol. I na pewno nie było to sok z gumijagód.
Pozdrawiamy z dużą serdecznością Panów, ale picie alkoholu w górach to nie jest dobry pomysł. Z wielu względów warto to odłożyć w czasie i napić się po bezpiecznym zejściu w dół.
Z reguły nigdy nie omijamy tego miejsca, ale dziś zrobiliśmy wyjątek – schronisko PTTK Murowaniec sfotografowane ukradkiem. Z powodu szalejącego wirusa SARS schronisko było zamknięte.
Kościelec
Na szczycie Beskidu paraduje para młoda, a temperatura w tym miejscu sięgała momentami poniżej 0! Podziwiam, bo wiem, że to nie lada wyczyn pozować w garniturze i sukni ślubnej w tak skrajnych warunkach. I weź się tu jeszcze uśmiechaj i bądź czuły! 😀
Liliowe i Beskid. Co wiemy o trasie?
Jest prosta technicznie, nie jest wymagająca i każdy początkujący z odrobiną dobrych chęci zdoła wejść i zejść. Jest to trasa równolegle biegnąca w kierunku Kasprowego Wierchu. W pewnym momencie musimy odbić jednak na skrzyżowaniu szlaków w lewo. Tamtędy już kierujemy się bezpośrednio w kierunku Przełęczy Liliowe.
Stamtąd panorama jest już piorunująca! Poniżej przytaczam kilka istotnych faktów, które powinny towarzyszyć nam już na poziomie przygotowania trasy. Od tego zaczynamy, żeby zniwelować niebezpieczeństwo do minimum, a jak wiemy w górach zawsze należy zachować rozwagę i pokorę.
Chojraków jest aż zanadto!
7 godzin
CZAS
15,2 KM
DŁUGOŚĆ
2012 m n.p.m. (Beskid)
WYSOKOŚĆ
1152 m
PRZEWYŻSZENIE
Trasa odnosi się do całości.
Czyli zaczynając od samiuśkich Kuźnic, aż po Liliowe – Beskid, Kasprowy Wierch, z powrotem przez Halę Gąsienicową – Boczań, aż do Kuźnic.
Optymalna odległość dla mniej wprawionych turystów, którzy nie chcą za bardzo szarżować. Tą drogę polecam szczególnie, gdy:
- nie możemy spędzić całego dnia na szlaku,
- nie jesteśmy przygotowani fizycznie,
- wyszliśmy na szlak zbyt późno i nie chcemy, żeby zastała nas noc!
- mamy w planach dłuższy pobyt w Tatrach i szukasz trasy na rozgrzewkę 🙂
Jakoś nigdy wcześniej nie mieliśmy tej przyjemności spotkać na swojej drodze kozic górskich. Tymczasem podczas tej wędrówki przyszło nam podziwiać całą rodzinę / stado, które dumnie i bez skrępowania brykały po okolicznych terenach.
Czy też zauważyłeś, że mina Ani mówi sama za siebie?
Daleko jeszcze? – pomyślała.
A ja bezbłędnie wyczytałem to z jej oczu 🙂
Na szczęście byliśmy już dosłownie o krok od Przełęczy Liliowe. To była ostatnia prosta, gdzie w końcu przywitało nas słońce, które przez większość drogi od momentu rozwidlenia szlaków i przejścia z żółtego na zielony (Dwoiśniak – 1680 m n.p.m. – to ten moment!) skutecznie chowało się za górami. Dało się to odczuć. I trzeba było uważać na kamieniach, które schowane w cieniu były oblodzone i śliskie.
Przełęcz Liliowe lub Liliowe to określenie tego miejsca skąd mamy panoramę bezpośrednio na niesamowity Krywań. Nie sposób się pochwalić wysokością, bo jakby nie było to też spory kawałek wysokości – 1947 m n.p.m.
Dzień dobry Krywaniu! Tak pięknie nas przywitał.
A więc tak, wchodząc na Liliowe na wprost, czyli przed sobą na południu mamy Krywań i część Tatr Słowackich, po lewej stronie nie sposób nie poznać tej góry to Świnica (wschód), a po prawej, czyli patrząc w kierunku zachodu nasz docelowy i najwyższy szczyt w tym dniu – Beskid – 2012 m n.p.m. A tuż za nim roztacza się przepiękny widok na Kasprowy Wierch i całe Tatry Zachodnie.
Stąd możemy uderzyć tylko w dwóch kierunkach:
- iść w kierunku Pośredniej Turni, aż po Świnicką Przełęcz, gdzie możemy zejść czarnym szlakiem do Zielonej Doliny Gąsienicowej lub wejść na Świnicę (2301 m),
- iść na Beskid, a następnie zejść w kierunku Kasprowego Wierchu, a tu stoją przed nami różne opcje zejścia lub wydłużenia trasy o kolejne, dodatkowe kilometry (np. możesz zahaczyć o Kopę Kondracką i zejść w kierunku Hali Kondratowej),
Hej, Krywaniu, Krywaniu Wysoki! Pan Krywań, 2495 m n.p.m. wita nas na Przełęczy Liliowe.
Już tylko kilka schodów dzieli nas od wejścia na Beskid.
Tatry Zachodnie w złotych kolorach
Rozpoczynając ten hike nie śniła nam się taka przejrzystość. Trzeba przyznać, że na niebie ciężko było dostrzec jakiekolwiek chmury. To dzięki temu z góry dostrzec można było dosłownie każdy sąsiadujący szczyt. Kiedy już dotarliśmy na szczyt (kamienie były wyjątkowo nieprzyjazne, bo śliskie…) przyszło nam go dzielić z dwójką osób. W trakcie naszego spoczynku na szczycie Beskidu przewinęło się kilka osób, które wpadły tam dosłownie na chwilę.
Ania padła ze zmęczenia na kamieniu (żartuję, nie było źle), a ja w tym czasie oddałem się temu co w ostatnich dwóch latach sprawia mi ogromną frajdę. Jeszcze kilka lat temu nigdy bym nie pomyślał, że fotografia krajobrazowa wciągnie mnie po same uszy. Przepadłem. Ciekaw jestem gdzie mnie to zaprowadzi za kolejne 3 lata?
U góry nie spędziliśmy zbyt dużo czasu, bo robiło się coraz chłodniej, a po za tym szczyt Beskidu nie jest zbyt obszerny.
Z doświadczenia wiem, że bardzo często w górach należy swoje odczekać. Aby znaleźć odpowiedni warun. Poczekać, aż chmury się rozejdą. Cierpliwość w górach popłaca i czasem jest sowicie wynagradzana. W tym dniu nie musieliśmy czekać. Widok od samego początku do samego końca był obłędny!