Szyndzielnia to jedno z tych miejsc, gdzie panorama z wieży widokowej rozchodzi się w większości na przynależne do tej góry miasto Bielsko-Biała, Beskid Żywiecki i pobliskie małe miejscowości. Oprócz dobrych widoków ze szczytu można po drodze zahaczyć o schronisko turystyczne lub upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czyli zdobyć też Klimczok.
Ten wpis miał nigdy nie powstać. Te zdjęcia miały zostać schowane głęboko w szufladzie. Mówi się, że nie zawsze świeci słońce. Zdarzają się momenty, gdy pogoda nie zawsze gra tak jakbyśmy chcieli. I nie chodzi o to, że trafiłem na drastyczne załamanie pogody, solidny deszcz lub burzę…
COVID-19 sprawił, że zdjęcia, które leżały ponad rok na dysku doczekały się w końcu obróbki. Dlaczego odłożyłem relację z Szyndzielni na bok?
Cała wędrówka przebiegała bardzo spokojnie i to co było naszą udręką od samego poranka to mocne słońce. To były mocne upały. Ten kto trochę chodzi po górach wie, że długi trekking przy takiej lampie jest podwójnie męczący. Dla fotografa robienie zdjęć, gdzie słońce bardzo szybko wstaje i mocno bije z każdej strony nie jest proste. Przy takich warunkach na prawdę ciężko zrobić dobre zdjęcie.
Po powrocie z Szyndzielni i przeglądnięciu zdjęć czułem, że to nie jest to. Odpuściłem. Nie chciałem dodawać czegoś za wszelką cenę.
To nie w moim stylu.
Minął rok.
Zrobiłem ponowny reaserch i powróciłem do tematu. Czy coś się zmieniło w tym czasie? Miałem sporą ilość wolnego czasu. Moja przeróbka jest wg mnie lepsza. Więcej wiem. To wszystko sprawiło, że postanowiłem spróbować wycisnąć z zeszłorocznych zdjęć to co najlepsze.
Zobacz co z tego wyszło.
No dobra, jesteś tu z innego powodu. Chcesz dowiedzieć się co prezentuje Szyndzielnia? Jakie są uroki tej góry? Powiem Ci w skrócie jak tam wejść i przedstawię jedną z możliwości. Po za tym przekonam Cię do tego, żebyś korzystając z okazji zwiększył dystans i podszedł na Klimczok.
Dane o trasie:
1028 m n.p.m.
WYSOKOŚĆ
2 godziny 30 minut
CZAS
5 km
DŁUGOŚĆ
* trasa nie uwzględnia dojścia do sąsiadującego szczytu Klimczok.
Zastanawiasz się jak wejść na Szyndzielnię? Tak na prawdę sposobów jest multum. Poważnie. Dopiero teraz przygotowując relację zdałem sobie sprawę, że na ten szczyt można dojść na kilkanaście różnych sposobów. Po za tym mamy do wyboru 4 kolory tras (niebieski, zielony, czerwony, żółty), bez jednego czarnego. To sprawia, że mieszkańcy Bielsko-Białej na prawdę mają co robić!
My, czyli ja i Kamil, bo tym razem moim towarzyszem podróży był mój dobry przyjaciel wybraliśmy trasę szlakiem czerwonym. Zawsze ciężko mieliśmy zgrać terminy, żeby móc razem pojechać w góry, ale udało się. Samochód można zostawić przy parkingu na Dębowcu (przy rondzie). Jest płatny, ale można poszukać miejsca w jego obrębie, przy drodze i można znaleźć wolne miejsce. Pod warunkiem, że będziemy tam w tygodniu lub wcześnie rano.
Z tego punktu możemy iść szlakiem czerwonym lub niebieskim lub po krótkim odcinku zejść ze szlaku czerwonego i zamienić go na zielony.
Najstarsze schronisko
Nie pytaj mnie dlaczego nie mam zbyt wielu zdjęć z trasy prowadzącej, aż do najstarszego schroniska w Beskidach. Jeśli na szlaku nie robię zbyt wielu zdjęć to widocznie uznałem, że nie było tam nic godnego uwagi. Trasa przebiega bez większych niespodzianek! Nie ma się do czego przyczepić. Zbyt wiele się nie dzieje. Można zaliczyć ten wypad do lekkiego trekkingu z ciekawym widokiem na samym końcu.
Co z tym schroniskiem? Jest duże, obszerne i zbudowane w kamienia. Posiada aż 49 miejsc noclegowych, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że nawet w sezonie znajdzie się tam zawsze jakiś mały kawałek podłogi do przenocowania. Jego początki sięgają roku 1897. Ma za sobą ciekawą historię i wiele działo się wokół tego miejsca. Więcej możecie doczytać bezpośrednio u źródła – tutaj.
Z werandy schroniska PTKK na Szyndzielni jest piękna panorama na Bielsko-Białą, Babią Górę, Pilsko i podobno na Tatry. Osobiście nie zweryfikowałem czy to prawda. Może ktoś będzie miał to szczęście!
Przy tak ostrej lampienie zdjęcia panoramy są ograniczone. Nie da się ująć lub być może ja nie potrafię krajobrazu z dalekiej perspektywy.
Wieża widokowa
Ja polecam skorzystać z wieży widokowej, która jest dostępna na Szyndzielni tuż obok Górnej Stacji Kolejki Linowej i jak to w naszym kraju bywa koszt takiej przyjemności to o dziwo tylko 5 zł (dla dzieci do lat 4 – bezpłatnie)!
W dużym stopniu chodzenie po górach wiąże się z tym, że chcemy mieć piękne widoki. To jeden z czynników, które determinują ten rodzaj aktywności, ale nie jedyny. Jeśli to jest celem to nie możemy w swojej wędrówce pominąć wieży. Szyndzielnia znana jest z przepięknych widoków, które podziwiać możemy z 18-metrowej metalowej wieży.
Jedyną przeszkodą może być lęk wysokości.
Pamiętaj, że kolejka jest czynna jednocześnie, gdy działa kolejka linowa. W innym przypadku nie ma co liczyć, że wejdziemy na górę. Z wieży widok rozciąga się przede wszystkim na miasto Bielsko-Biała. To jedna z tych miejscowości Polsce, które daje szereg możliwości ich mieszkańcom. Sąsiadujące góry zachęcają do częstych wycieczek. Z jednej strony mamy Beskid Śląski (popularny Szczyrk), a w niedalekiej odległości Beskid Żywiecki. To idealne miejsce do zamieszkania dla ludzi gór.
Patrzymy w kierunku Klimczoka.
Bielsko-Biała jest bardzo piękna. Osobiście bardzo mi się podoba. Jedyną przeszkodą do zamieszkania w tym rejonie są ceny nieruchomości. Są cholernie drogie. Dla porównania ceny oscylują na poziomach zbliżonych do tych w Katowicach (największe miasto po względem ludności w całym województwie Śląskim).
Szyndzielnia przy dobrej widoczności daje szansę zobaczyć Babią Górę, Pilsko, a nawet Tatry. Moje fotografie tego nie ujęły. Słońce nie dało nam szansy, ale i tak jesteśmy w pełni zadowoleni z naszej podróży po Beskidzie Śląskim.
Nareszcie udało się zawitać w rejony Szyndzielni, bo wielokrotnie planowałem wypad na ten szczyt, ale bez skutku.
Finał naszej wycieczki miał miejsce na górze Klimczok. Oba miejsca są w bliskiej odległości od siebie, więc warto wykorzystać. Tym bardziej, że pod tym drugim szczytem jest dostępne kolejne schronisko i mamy bezpośredni widok na najwyższą Koronę Beskidu Śląskiego.
Żar z nieba dał nam w tym dniu mocno popalić. Chociaż trasa nie jest wymagająca i niezbyt długa to jednak wieczorem czuliśmy zmęczenie. Głównie wynikające z upałów, które towarzyszyły nam już od samego rana.